piątek, 23 września 2016

3. Niebieski mecz

   Stałam koło Sakurane Sayaki i brązowowłosej dziewczyny. Kawahara Mika z wyższością wypisaną na twarzy spoglądała mi w oczy. A ja spokojnie oglądałam moje czarne paznokcie czekając aż nauczyciel w-f'u ustali z drugim nauczycielem, czy gramy w siatkę z chłopakami czy bez. W końcu odezwał się Pan Narita.
   -Dobra robimy pięć grup po sześć osób w jednej i gramy. Mamy cztery dziewczyny, które są w klubie siatkówki? Wychodzicie na środek. - Ja ,Albinoska, Mika i wczoraj poznana kapitan Tezuka Nanami, zrobiłyśmy krok do przodu. Narita-sensei wybrał jeszcze dwóch chłopaków i dobrał nam składy. W mojej drużynie był Nijimura, bliźniaczki Hayate Shiro-blondynka i Kurone- brunetka, blondynka Kazuhiko Ema i brunet Himeko Satoshi. Poprosiłam ich abyśmy uzgodnili jedną rzecz więc w czasie innych rozgrywek. Według rozpiski nasz mecz miał być ostatni po meczu między Miką i Takashim, więc w tym czasie poszliśmy na korytarz.
    -Mam takie priorytetowe pytanie- zaczęłam spoglądając na moją tymczasową drużynę- Ktoś tutaj umie grać w siatkówkę?
   -My nie- Odpowiedziała Kurone- gramy tylko na w-f'ie, ale jest wtedy tak drętwo, że w ogóle za tym nie przepadamy.
    -Ja gram w kosza- odparł Nii-san.
    -Dla ciebie mam inne zadanie- szepnąłem w jego stronę i zerknęłam na Eme i Satoshiego wyczekując odpowiedzi.
    -W podstawówce- rzuciła Kazuhiko.
    -Czasem na boisku-skończył brunet.
    -Co idzie wam najlepiej?-zapytałam.
   -Mi chyba atak i obrona,wysoko skaczę-stwierdziła blondynka.
    -Obrona.
   -Hm... dobra to zrobimy w taki sposób. Ja i Kazuhiko-san będziemy atakować, Himeko-kun ty będziesz na obronie, Hayate-san waszym zadaniem będzie nie dopuszczenie do tego, aby piłka spadła. Ustawimy was tak, aby jedna z was dwóch była zawsze na drugiej linii, a ty Nii-san będziesz rozgrywającym. Twój cel nam się przyda.
   -Mam ci przypomnieć, że silny skrzydłowy w koszykówce i siatkówce się różnią, czy nie jest to potrzebne?- odparł kpiąca, a ja dałam mu kuksańca w żebra.
   -Wiem o tym, ale myślę,że nie jest dla pana kapitana klubu koszykówki Teiko trudne odebrać drugą piłkę i wybić ją wysoko w górę lekko przed siatką, bądź przebić na drugą stronę tylko ruchem ręki.
   -No teraz jak tłumaczysz to nie.
   -No widzisz. Jakieś pytania?- każdy popatrzył się po sobie i tylko Shiro podniosła rękę.
   -Na czym ma to mniej więcej wyglądać?
   -Generalnie to jeśli będziesz w drugiej linii to prawdopodobnie będziesz dostawać pierwszą piłkę, więc spróbuj ją odbić do Nijimury, jednak jeśli będziesz w pierwszej linii i dostaniesz piłkę masz wykonać ruch dla kolejności odbicia jej na naszym boisku.
   -Czyli, że jeśli dostanę pierwszą to do Nijimury-kun, a jeśli drugą to wysoko, lekko przed siatką.
   -Dokładnie- uśmiechnęłam się.
   -I każdy kto nie umie serwować to dołem- dopowiedziała Kurone, a ja z uśmiechem kiwnęłam głową. Może jednak polubią siatkówkę, to spróbuje je namówić żeby wstąpiły do klubu. Zobaczymy jeszcze jak sobie poradzą.
   -Dobra to teraz ustawienie. Na boisku jest pierwsza linia i druga. Pierwsza linia jest od siatki to pierwszej linii na boisku, druga od niej do linii autu. W każdej linii są trzy miejsca: prawo, lewo i środek i te miejsca będziemy zajmować. Dobra to w pierwszej linii od lewej: Kazuhiko-san, Nii-san i Hayate Shiro-san a w drugiej też od lewej: Hayate Kurone-san, Himeko-kun i ja. Na pewno w tej grze wygra Kawahara-san więc będziemy grać przeciwko nim. W zależności gdzie stanie Mika będziemy mogli wywnioskować co jej najlepiej idzie.To znaczy jeśli stanie w pierwszej linii po prawej to będzie punktować zagrywką, więc będą floty, jeśli w drugiej linii prawo lub lewo to atak, jeśli pierwsza linia prawo, lewo to postawi na obronę, jeśli środek pierwszej to rozgrywająca a środek drugiej to przyjęcie. To przy okazji takie coś w formie werbalnej rozpiski dla was byście mniej więcej wiedzieli co i jak. Oczywiście to jest trochę bardziej skomplikowane, ale myślę, że takie, że tak powiem, zasady wam wystarczą na jeden mecz. Niestety wczoraj na treningu od razu po ćwiczeniach wyszła, więc nie widziałam jeszcze jak gra.-skończyłam długą przemowę i zerknęłam na zebranych- oczywiście nie oczekuje od was abyśmy wygrali, aczkolwiek bardzo bym się z niej cieszyła jak każdy.
  -Masz z Miką na pieńku,prawda Natsuki-san?- spytała się mnie Ema, a ja tylko przytaknęłam-a więc dan z siebie wszystko-oznajmiła.
   -My też!- dołączyły do niej Kurone i Shiro, a Satoshi tylko kiwnął głową. Nijimuraoparł się łokciem o moją głowę. Spoko...
   -Brawa dla ciebie,pierwszy raz widzę, żeby ktoś tak się wczuł w zwykłe zajęcia w-f'u- przyznał Nii-san i się uśmiechnął.
   -Mam nadzieje, że to coś da.
   Gdy tylko wyszliśmy na boisko każdy ustawił się na swoim miejscu a je i Mika podeszłyśmy do Narity-sensei.
   -Gracie w papier, kamień,nożyce do jednego.- oznajmił. Spojrzałam na brązowowłosą i wyciągnęłam pięść przed siebie.
   -Raz, dwa, trzy- wykrzyknęłyśmy i wystawiłyśmy odpowiedni znak. 1 do 0 dla mnie.Uśmiechnęłam się, a ona tylko warknęła w moją stronę.Ustawiłam się trzy kroki za linią autu i odbiłam kilka razy piłkę by ją poczuć. Lekka, ale twarda, muszę użyć trochę więcej siły-pomyślałam okręcając ją kilka razy w rękach. Wypuściłam zabrane powietrze w płucach, podrzuciłam piłkę przed siebie.Podbiegłam i wyskoczyłam wysoko uderzając w nią. Poleciała w pole po przeciwnej stronię Miki. Kurcze, cel mi siadł, miało być tuż przed linią- warknęłam w myślach zła na siebie. Na asach serwisowych zebrałam 7 punktów i to tylko dlatego że użyłam za dużo siły i poszła na aut. Teraz serwuje Kawahara także z wyskoku, jednak ku mojemu zdziwieniu odbiła Kurone, która zapewne została uznana za najsłabsze ogniwo. Piłka idealnie poleciała do Nijimury, który także spisał się idealnie i wystawił mi ją. Shiro specjalnie się odsunęła bym mogła zaatakować, a że blok był kiepski to zdobyliśmy punkt.
   Po dziesięciu minutach skończyła się nasza runda i wygraliśmy jednym punktem gdzie Shiro zrobiła kiwkę, a Mika, która się tego nie spodziewała nie zdążyła zareagować. Zresztą piłka uderzyła w boisko z gwizdkiem Harity-sensei. Starłam pot z czoła i napiłam się wody, która czekała na mnie na parapecie przy oknie. Niespodziewanie poszedł do mnie nii-san, który pokazał tylko na trybuny. Przy szybie stał Kise machając mi energicznie, a obok niego stał Akashi obserwując mnie i Nijimurę, w cieniu jeszcze było kilka postaci jednak nie przyglądnęłam się im. Podniosłam tylko kciuk w górę, a Ryota odwzajemnił gest.
   -Coś w stylu "jest dobrze, wygrałam"?-spytał się, a ja tylko kiwnęłam głową z uśmiechem.
   Lekcje jak i zajęcia klubowe się skończyły. Na treningu między mną, a Kawaharą była tak zażarta walka, że żadna inna atakująca nie śmiała się wtrącać. Skończyło się na tym, że Kayaba-sensei chciała na sobie wyrzucić za agresywną walkę. W końcu po błaganiach uzgodniłyśmy, że to ja będę wyjściową na wszystkich ważnych zawodach, natomiast ona gra na meczach towarzyskich. Sayaka później się śmiała, że Kayaba-sensei potraktowała mnie jak " tajną broń". Przyznałam jej rację, jednak nie myślałam w ten sam sposób. Dla odmiany dzisiaj czekał na mnie Kisę i oznajmiłam mu,że przychodzę się tylko przebrać i wracam na dwór.
   -Czemu Natsucchi? Chciałem cię dzisiaj zabrać do centrum handlowego.- odparł ze smutkiem gdy wsiadaliśmy do metra.
   -Umówiłam się z Sayą-san że poćwiczymy. Chce dobrać do mnie odpowiednią wystawę.Jak chcesz to też z nami pójdź.- oznajmiłam.
   -No, ale co ja tam będę robił?
   -Pomagał idioto... a później jak chcesz to zagram z tobą w kosza, może nie jestem jakaś nie wiem jak świetna, ale wiesz zawsze coś tam się potrafi.
   -Oglądałaś wczoraj nba,na pewno coś wyłapałaś...
   -Ej, to że ty uczysz się patrząc na coś to nie znaczy, że mam tak samo.
   -Taa..., bo ty potrzebujesz pięć minut dłużej! I możesz skopiować ruchy tych zawodników z nba!
   -A ty nie?-zapytałam zaskoczona, Kise pokręcił głową- no i widzisz złamasie, jestem lepsza!
   Gdy weszłam do domu odłożyłam torbę i przebrałam się w czarne krótkie spodenki i czerwono-białą bluzkę. Nie rozpuszczałam włosów, bo uznałam że nie jest to zbyt potrzebne. Dalej były związane luźno na karku. Ryota uznał, że nie będzie siedzieć w domu, więc pójdzie ze mną. Złapałam za plecak, wpakowałam do niego wodę, trochę kasy, wzięłam kluczę po czym razem z blondynem wyszliśmy z domu. W drodze na boisko zadzwoniłam jeszcze do albinoski, że zaraz będziemy. Ta tylko powiedziała, że też i się rozłączyła.
   -Natsucchi, podaj piłkę do siatkówki.- zawołał Kisę z drugiego końca boiska robiąc wsad. Odłożyłam torbę pod drugi przeciwległy kosz i wyjęłam "Mikasę". Podniosłam jednał brew do góry licząc i kalkulując jak trafić nią do kosza.
   -Co się stało ?- spytał Kise.
   -Nic, ja sobie tylko takie małe kaluleited w głowie robię pt. "Jak trafić piłką od siatkówki do kosza".
   -Z drugiej połowy boiska to chyba nie jest możliwe, aczkolwiek może Midorimacchi by trafił.
   Lekka, mniejsza, wyższy łuk, mocniejszy rzut, kąt około 45 stopni bądź większy...-myślałam patrząc na obręcz i wyobrażając sobie różne rzuty.
   Odbiłam piłkę kilka razy i okręciłam ją w dłoniach. Podrzuciłam ją do góry przed siebie, podbiegłam trzy kroki i mocno w nią uderzyłam. Poleciała wysoko do góry, by odbić się od poręczy kosza, później w tablicę,a na koniec do niego wpaść.
   -Łał..- westchnął tyko Kisę patrząc się na metalową obręcz.
  -Absolutne łoł- zgodziłam się patrząc w to samo miejsce co on. W prawdzie nie myślałam, że mi się uda, jednak tu był tylko zwykły wysoki serw. Nie było to coś niemożliwego jak na przykład normalny rzut do kosza z tej odległości. Chociaż jak to powiedział Ryota " Midorimacchi może by trafił". A tak btw. Kto to jest "Midorimacchi"?
   -Pierwsze widzę siatkarkę serwującą do kosza-usłyszałam za sobą spokojny głos Sayaki. Odwróciłam się i ujrzałam białowłosą ze zwykłą żółtą luźną koszulką i białymi spodenkami.
   -Cześć Saya-san- spojrzałam na Ryotę- to jest ...
   -Kise Ryota, w Teiko każdy go zna, tak samo jak i teraz ciebie Natsu-san- rzuciła albinoska i podeszła do blondyna podając mu rękę- Sakurane Sayaka.
   -Ehem- zaśmiał się głupio i odpowiedział na uścisk- tak jak mówiłaś Kise Ryota.
   -Jak to teraz mnie?-spytałam zdezorientowana. Nie przypominam sobie bym komukolwiek z poza klasy oprócz Akashiemu chwaliła się bycia modelką i kuzynką blond włosego koszykarza.
   -Rozniosło się, że jesteś sławna w modelingu i ktoś wyszukał w sieci, że też kuzynką Kise-kun.- internety o mnie piszą... chociaż w sumie why not.
   -Imię nazwisko tego zakichanego człowieka, już ja mu pokaże jak to jest wścibiać nos w czyjeś życie- strzeliłam palcami.
   -Chce ci przypomnieć, że o modelingu powiedziałam ja- dodała.
   -A to wiem, ale i tak w końcu by się wydało więc, nic nie mówię, ale pokrewieństwo z tym człowiekiem może mnie zrujnować. Wiesz jak patrzą na mnie jego fanki!
   -Ale zdobyłaś także swoich fanów i twoja kariera nie pozwoli ci na złe słowo w ich stronę.
   -Że co proszę...?
   -Tak samo jak Kise-kun pracujesz w modelingu, więc normalnym jest, że będą osoby, które staną się twoimi fanami, tak samo jak i hejterami.
   -Miałam już jednego...powiedział, że jestem nienaturalnie chuda i mam zbyt krzykliwy kolor włosów, by pracować w tej branży. Pamiętam że chciałam zacząć jeść w mac'u i przefarbować się na czarno. -wspomniałam jedną z gorszych sytuacji w moim krótkim życiu.-Dostałam później depresji i miałam zlew na cały świat. Siedziałam całymi dniami w ciemnym pokoju przed telewizorem oglądając jakieś głupie telenowele i doktory house'y zajadając się zupkami chińskimi,które jakimś dziwnym cudem wygrałam na loterii sklepowej.- Na samą myśl o tym okresie aż przeszedł mnie dreszcz.
  -No, gratuluje wygranej oczywiście, tylko w twoim przypadku hejterami będą dziewczyny. Kise-kun ma o tyle fajnie, że chłopacy w naszej szkole mają gdzieś to, że on jest kimś sławnym.
   -Zaczęłam czuć niechęć do własnej płci przez ciebie Saya-san... A zazwyczaj ją lubiłam.
   -A ty Kise-kun jak sądzisz, czy Natsu-san może uznać większą część dziewczyn w naszej szkole za wrogów, czy też nie- olała mnie na całej linii...
   -Ehmm- blondyn podrapał się po karku z zakłopotaniem- Ja raczej znam dziewczyny od tej lepszej strony więc, nie umiem odpowiedzieć na twoje pytanie Sakurane-senpai
   -Tak też myślałam-skończyła. Szczerze mówiąc zgasiła, i mnie, i Kise...doszczętnie. Nic już nie mówiąc zaczęłam razem z białowłosą trenować ataki. Nawet Ryota się przyłączył. 
   Około godziny osiemnastej Sayaka uznała, że na dziś wystarczy i wróciła do domu. Jeszcze chwile pograłam z Kise a on pobiegł gdzieś wspominając, że zaraz wróci.
   Westchnęłam zmęczona. Zostałam sama. Wzięłam piłkę do kosza. Cięższa, większa, chropowata powierzchnia... inna. Odbiłam ją kilka razy próbując ją wyczuć.Mimo że byłam wielką fanką wszystkich meczów z zakresu NBA i WNBA to miałam piłkę do koszykówki tylko kilka razy w rękach.
   -Jak to szło- szepnęłam do siebie- do lewej do prawej, krok, do lewej między nogami..-wykonywałam wszystko co mówiłam jednak przy ostatnim piłka odbiłam i się od nogi i poturlała dalej. Stanęłam prosto z pokerową miną i spojrzałam w jej stronę. Podeszłam do niej po czym wzięłam w ręce. Warknęłam na samą siebie podbiegłam do kosza kozłując,wybiłam się i wsadziłam ją do kosza. Wypuściłam zebrane w płucach powietrze z głośnym świstem, dalej wisząc. Do bani...Podciągnęłam się na obręczy kosza i jakoś na nim usiadłam.Rozglądnęłam się po okolicy. Boisko było koło drogi odgrodzone od niej tylko wysoką siatką. Z drugiej strony był chodnik i budynki z szyldami sklepowymi, a naprzeciw mnie ściana podtrzymująca most nad jezdnią. Za mną zaczynał się park. Oparłam łokcie o kolana obserwując przejeżdżające auta. Honda, Mitsubishi, BMW, Toyota...o Kia.
   -Oi- przestraszona o mało co nie spadłam. Z pulsującą żyłką zerknęłam na sprawcę mojego nagłego zdekoncentrowania. Wysoki, coś koło metra dziewięćdziesiąt, granatowe włosy, mleczna skóra, dobrze zbudowany... fajne ma oczy... takie dzikie- pomyślałam.
   -No siema.- przywitałam sie.
   -Jak ty tam weszłaś?-spytał zaciekawiony wkładając ręce w czarną odpiętą koszulę.Pod nią miał biały podkoszulek i na nogach zwykłe jeansy oraz czarno-granatowe adidasy. Pod kolor włosów...?
   -A nie wiem.
   -Że się nie zerwało...
   -Ej nie jestem taka ciężka!!!- oburzyłam się
   -Ta, w sumie to wyglądasz na drobną.
   -... mam dziękować czy się oburzyć?
   -Jak tam chcesz- odparł mało entuzjastycznie. Podniosłam do góry brew. Dziwny koleś-pomyślałam
   -Jak masz zamiar zejść?-zapytał nagle jakby cytując formułkę. Najpierw "Jak ty tam weszłaś?", teraz "jak masz zamiar zejść?"...
   -Aaa... jeszcze nie znalazłam dogodnego sposobu- zaśmiałam się nerwowo.
   -Ehh..-westchnął – mamci pomóc?- zaproponował
   -Niby jak...?- zapytałam głupio.
   -Złapie cię.- wystawił ręce jakby mnie zapraszając. Westchnęłam i ześlizgnęłam się prosto w jego ramiona. Złapał mnie z twarzą w moich piersiach.
   -Mogły by być większe-jebnęłam go w łeb- Auu...! Za co to?
   -Od kiedy to "d"jest małe kolego?!
   -Nie mówię, że są małe tylko, że mogły by być większe... rzeczywiście lekka jesteś-podrzucił mnie jakby poprawiał spadający plecak na plecach.
   -Taa... bo komentarz od czapy coś ci da.
   -Zawsze mogę próbować.
   -Ale nie zawsze ci to wyjdzie- skwitowałam i zgrabnie stanęłam na ziemi. Zajebiście...idealnie oszacowałam jego wzrost... miałam nos na wysokości jego mostka!
   -Na koszu nie wyglądałaś na tak niską- skomentował.
   -Nie dobijaj mnie proszę-z zrezygnowaniem opuściłam głowę opierając się o jego klatkę piersiową. Spiął się cały. Po chwili westchnęłam odsunęłam się od niego i podeszłam do swoich rzeczy. Wyjęłam wodę i się niej napiłam w akompaniamencie odbijania piłki do koszykówki. Pewnie Ryoty...
   -Grasz w kosza?-usłyszałam wypluwając wypitą przed chwilą wodę. O boże... on widział moje marne próby kozłowania... kolejna kompromitacja. Wstałam pospiesznie złapałam za koszulę i pociągnęłam w dół na wysokość mojej twarzy.
   -Ile widziałeś?-zapytałam tonem nieznoszącym milczenia i innej niezadowalającej mnie odpowiedzi.
   -Jak podeszłaś po piłkę i zrobiłaś wsad...- odpowiedział spokojnie.
   -Na pewno- kiwnął głową więc go puściłam.
   -Broń- rzucił.
   -Gdzie ty masz broń?!
   -Kosza...
   -Aaa... po chuj?
   -Chce zobaczyć ile umiesz.
   -Nic nie umiem.
   -Na pewno coś potrafisz... - odbijał piłkę spokojnie od boiska
   -A trafienie piłką do siatkówki z serwisu się liczy?
   -Chyba nie...
   -To ni chuja i ciut ciut... generalnie to dzisiaj piłkę miałam w rękach po raz czwarty w życiu.
   -... poważnie?
   -A idź pan w chuj!-rzuciłam siadając na podłożu. Jemu tylko zadzwonił telefon jakimś standardowym dzwonkiem, więc wyciągnął go z kieszeni spodni i odblokował.
   -Sorki, muszę już iść,pogramy kiedy indziej, pa Ruda- na to określenie żyłka ponownie mi zapulsowała. Wstałam z ziemi i popatrzyłam tylko jak oddaje mi piłkę i mija mnie.
   -Pa nygusie...-granatowowłosy się zapowietrzył i odwrócił w moją stronę, a ja mu tylko z niewinnym uśmiechem pomachałam na do widzenia. Z głośnym"hmpf" się odwrócił i poszedł w swoją stronę. Doprawdy dziwny koleś...

______________________________________________

Emm... chyba każdy wie kto jest tym murzynem, ale nic nie będe zdradzać. Powiem tylko, że w bardzo dziwny, być może i śmieszny, sposób Natsu dowie się kim jest.
I kaczujcie ( inglisz lvl Avisa :3) na koniec Natsuki grającą w kosza... co aktualnie niezbyt jej wychodzi.

3 komentarze:

  1. Witaj, witaj!
    Sorka, że przybywam tak późno...
    Murzynek jak to Murzynek... Nigdy się nie zmieni XD
    Rozdział ogólnie cudny (zaraz literówki). Już się nie mogę doczekać ponownego spotkania z "nygusem" Xd
    No to wenki :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "robimy pięć grup po sześć osób "
      "wybrał jeszcze dwóch chłopaków"
      Ile w końcu jest tych grup? Pięć czy sześć?

      "Poprosiłam ich abyśmy uzgodnili jedną rzecz więc w czasie innych rozgrywek." ~ Raczej bez tego "więc".

      "odparł kpiąca, a ja dałam mu kuksańca w żebra." ~ kpiąco

      "Pierwsza linia jest od siatki to pierwszej linii na boisku, druga od niej do linii autu." ~ do pierwszej linii

      "a ja tylko przytaknęłam-a więc dan z siebie wszystko-oznajmiła." Po pierwsze: myślniki oddzielaj spacjami. No i dam zamiast "dan".

      "Nijimuraoparł się łokciem o moją głowę." ~ zapomniałaś spacji

      "Gdy tylko wyszliśmy na boisko każdy ustawił się na swoim miejscu a je i Mika" ~ a ja

      "Niespodziewanie poszedł do mnie nii-san, który pokazał tylko na trybuny." ~ podszedł

      "Dla odmiany dzisiaj czekał na mnie Kisę" ~ Kise

      "mamci pomóc?- zaproponował" ~ zgubiłaś spację

      "z zrezygnowaniem opuściłam głowę opierając się o jego klatkę piersiową." ~ ze zrezygnowaniem

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo i powinnam dzisiaj poprawić błędy. Jeśli chodzi o naszego "nygusa" to jeszcze nie raz się tutaj pojawi :).

      Usuń