niedziela, 22 stycznia 2017

4.Fioletowy Pech

   Środa. Połowa tygodnia.W tym mój trzeci dzień w Teiko, do którego chodzę tylko i wyłącznie dlatego, że kuzyn mi to załatwił. W ciągu tych trzech długich dni zdążyło się roznieść że mieszkałam w Ameryce, że mam za rodzinę tutejszego modela Kise Ryotę i że sama pracuje w modelingu.
    Zyskałam coś na wzór towarzyszki w postaci albinoski imieniem Sayaka i przyszywanego brata Nijumure Shuuzo, który jest kapitanem klubu koszykówki.
   Dodatkowo mam rywalkę Kawahare Mike i postanowiłam zostać czymś w rodzaju nauczyciela od siatkówki dla bliżniaczek Hayate Shiro i Kurone... jednak one jeszcze o tym nie wiedzą.
   Poznałam dziwnego drugoklasistę, wice kapitana klubu Koszykówki Akashi'ego Seijuuro,któremu początkowo przykleiłam nalepkę "mojego przyszłe go męża", ale gdy zostałam z nim sama to szybko mu ją zerwała mi schowałam gdzieś w czeluściach swojego umysłu.
    Oprócz tego spotkałam tutejszego nygusa i zapaleńca imieniem... tak właściwie, to się nie przedstawił... tutejszego nygusa i niewychowanego zapaleńca.
     Tak w sumie to wszystko... nic ciekawego pff... Te moje rozmyślania trwają już od dobrych dwudziestu minut.
    W szkole.
    Na lekcji.
    Angielskiego... więc luz.
    Babeczka dała mi spokój. Zapytała kilka razy i ma gdzieś. Coś tam bazgram ołówkiem z tyłu zeszytu, ale ani to ładu, ani składu. Początkowo chciałam narysować pieska, ale wyszedł mi z tego coś na kształt wilka...chyba... chociaż w sumie to nie ma to jakiejkolwiek formy, wiec uznajmy, że to jest jakaś cholerna abstrakcja. Kredki by się przydały... Biedna Natsuki, na kredki ją nie stać-pomyślałam z kpiną.
    Lekcja trwała w nieskończoność, ale w końcu się skończyła. Wait, to zaprzecza samemu sobie... a kij z tym. 
     Wyszłam w klasy i udałam się na dwór do automatu z przekąskami. Teraz już miałam Yeny więc to cholerstwo nie będzie mnie kusić! Przyjrzałam się zawartości sprzętu i na widok moich od trzech dni ulubionych przekąsek dostałam kociej mordy. Wrzuciłam odpowiednią sumę pieniędzy, wybrałam odpowiednie numery i złapałam za odpowiednie szufladki. Szlag! Zacięło się! Moje mleko truskawkowe i czekoladowe pocky... Zaczęłam popłakiwać cicho i szlochać. Ten pech... gdyby miał mordę to bym inaczej sobie z nim pogadała.
   -Hmm... znów się zepsuło?- usłyszałam za sobą znudzony głos, więc się odwróciłam jednak jedyne co zobaczyłam to biały materiał i guzik... Uniosłam brew do góry. What the...?! Spojrzałam wyżej-błękitny kołnierzyk. Spojrzałam jeszcze wyżej w niebo, które było zasłaniane przez fioletowo włosego olbrzyma. O kur... Ile on się tego mleka nawpierdalał w dzieciństwie?!
   -Pomóc ci ?- zapytał.Co mi każdy chce tak pomagać co? Najpierw nygus, a teraz olbrzym. To tak jak ktoś się poznaje i mówi "miło mi cie poznać". A może nie miło, a może jestem zimną suką, hm?
   -Jeśli wiesz jak.-odpowiedziałam i odsunęłam się na bezpieczną odległość.Olbrzym trzasnął w automat, kopnął go i rozsunął drzwiczki do moich słodkości. Wziął je po czym wręczył mi.
   -Dziękuje ci... e?
   -Murasakibara Atsushi-przedstawił się i wyjął portfel- druga klasa.
   -Reijigo Natsuki, ale mów do mnie Natsuki lub Natsu. Trzecia klasa- otworzyłam paczkę z Pocky i zagryzłam paluszka. Boże jakie to jest pyszne! Murasakibara zatrzymał się w pół ruchu i spojrzał na mnie.
    -Natsuki? To też mów do mnie po imieniu, jeśli chcesz Tsuki-chin- senpai.
    -To będę mówić hmmm... Atsushi-kun- powiedziałam wystawiając w jego stronę jednego paluszka, którego on tylko złapał zębami, wziął z mojej reki i wciągnął do buzi głośno chrupiąc.
-Mhmm... okej- z oczyma jak piec złoty patrzyłam jak opróżnia prawie cały automat. Gdzie on to wszystko mieści? - chcesz trochę Maibou? Dałaś mi Pocky więc też chce ci coś dać.- podsunął mi pod nos jeden ze swoich słodyczy.
   -Hm? A nie, to było coś w rodzaju podziękowania, chociaż patrząc na twoje ręce to powinnam dać całą paczkę i jeszcze trochę- skwitowałam z grymasem.
   -Tsuki-chin jest tą nową a Ameryki prawda? To może dlatego nie chcesz przyjąć ode mnie Maibou, musisz dbać o dietę? To dlatego że jesteś na okładkach gazet?- zaczął wypytywać ze smutkiem w oczach. Boże... on jest smutny, bo nie przyjęłam od niego cukierka... do czego ten świat zmierza.
   -Wiesz Atsushi-kun,tutaj bardziej chodzi o to, że wtedy ty będziesz miał mniej, a mnie wystarczy Pocky i moje mleko- uśmiechnęłam się i zamiast pogłowie, bo nie dosięgałam to pogłaskałam go po ramieniu.- ale jeśli nalegasz to z przyjemnością je przyjmę.- Murasakibara wręczył mi domniemane Maibou i się lekko uśmiechnął.Usłyszeliśmy dzwonek.
   -Dobra to trzeba iść na lekcje, Pa Atsushi- pożegnałam się
   -Paa Tsuki-chin
   Lekcje minęły mi dość szybko. Kilka razy do niego podeszłam by wykonać transakcje wymienną. Do prawdy, interesy z nim to czysty zysk. Na treningu było mniej przyjemnie niż normalnie. Ciągłe kłótnie z Kawaharą i wyzwiska sprawiły, że zaczęłyśmy się wręcz nienawidzić. Ja byłam rudą wywłoką natomiast ona ryżą zołzą. Jednak nie to było w tym wszystkim najgorsze. Dostałam od Miki w głowę i zemdlałam. Obudziłam się w szpitalu,a przy mnie siedział zapłakany Ryota, zmartwiona Sayaka i trenerka rozmawiająca z lekarzem.
   -Czemu płaczesz Ryo?-zapytałam ochrypniętym głosem.
   -Bo.. bo dostałaś w głowę i..
   -To już wiem ćwoku...
   -Bo długo się nie budziłaś.
   -Hm? To która jest godzina i dzień?
   -Jest po drugiej w nocy, czwartek, zaczęłaś się budzić i zadzwoniła do nas trenerka byśmy przyjechali, jesteśmy dzisiaj zwolnieni z lekcji z tego powodu- odpowiedziała mi Saya- Wszyscy bardzo się martwili i nawet Nijimura-kun przyszedł zobaczyć co się dzieje na sali, chciał z tobą jechać karetką, jednak mu nie pozwolili. Mówił, że jeśli już jest twoim bratem to tak się będzie zachowywać. Kawahara nic sobie z tego nie zrobiła, więc dostała zakaz uczęszczania na zajęcia przez dwa tygodnie. I teraz też ciebie nie ma- odparła dziwie smutno jak na nią. Zazwyczaj widziałam ja spokojną i cierpliwą, jednak teraz na jej twarzy był grymas i smutek w piwnych oczach. Czyli naprawdę się martwili, ale tak po trzech dniach znajomości...? Chociaż ja pewnie też bym się martwiła gdyby Sayi,albo innej dziewczynie z klubu coś się stało, nawet Mice.
   Westchnęłam i uśmiechnęłam się słabo po czym pogłaskałam kciukiem rękę blondyna, który ściskał kurczowo moje palce. Był cały zdruzgotany. Hej! Ryota, przecież ja żyje i mam się dobrze.-pomyślałam. Spróbowałam się unieść jednak mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa i padłam z westchnieniem na poduszki.
   -Nie możesz się teraz przemęczać Natsucchi, nie wstawaj!- zawołał Kise.
   -Kise-san ma racje-odezwał się starszy mężczyzna w białym kitlu, miał ciemne włosy i oczy patrzące zza szkłami okularów- Nie możesz się teraz przemęczać, w prawdzie nic poważniejszego ci się nie stało, jednak niepokoi mnie długość twojej nieprzytomności. Będziemy musieli zrobić ci dodatkowe badania, by stwierdzić czy wszystko na pewno w porządku, Zadzwonisz do swoich rodziców później, dobrze?Potrzebujemy ich zgody.
   -Emm... no mogę do nich zadzwonić, jednak obawiam się, że nie dostanie pan tak szybko pisemnej odpowiedzi. Moi rodzice mieszkają w stanach, a ja jestem aktualnie pod opieką swojej cioci, matki Ryoty.
   -Oh rozumiem, w tej sytuacji proszę cie Kise-san poproś swoją mamę aby przyjechała do szpitala. Będę musiał z nią porozmawiać. - blondyn kiwnął z powagą głową.
   -Dziękuję doktorze...Midorima- przeczytałam z plakietki przyczepionej do
jego białej koszuli. Gdzieś już słyszałam podobne nazwisko, jednak nie chce teraz o tym myśleć.
   -Dobrze się czujesz Natsuki?- zapytała się mnie trenerka, a ja tylko i kiwnęłam głową-w takim razie będę spać spokojnie, Chodźcie Kise-san, Sakurane-san,dajcie odpocząć Natsuki.
   -Ja chciałbym jeszcze chwile zostać przy Natsucchi Kayaba-sensei.
   -Ja również
   -Dobrze ale nie za długo. W takim razie do widzenia dzieciaki- pożegnała się i wyszła.Doktor Midorima jeszcze chwile stał przy łóżku obserwując naszą trójkę, po czym ruszył w ślad za trenerką.
   -Nie musicie tak stać przy mnie, jest druga w nocy, wracajcie do domu i się połóżcie.-mruknęłam dziwnie zmęczona, to pewnie przez to uderzenie wyśpię się i będzie dobrze-pomyślałam.
   -Natsucchi, ale...
   -Kise-kun, Natsuki-san ma racje, a poza tym może jest zmęczona, w końcu ta piłka mocno w nią... jebła tak naprawdę.- odparła zakłopotana, no tak, w końcu Saya to grzeczna dziewczynka, wzór do naśladowania, nie może sobie pozwolić na przeklinanie. Jednak skoro się odważyła to oznacza,że czuje się przy mnie i Kise swobodnie, a znamy się dopiero trzy dni. Uśmiechnęłam się w myślach. Tak długo nie widziałam Ryoty,znam Sayake tylko trzy dni, a mam wrażenie jakbym nigdy stąd nie wyjechała. Jakbym ją znała od zawsze, a z blondynem spotykała się codziennie.
   -Saya-senpai- odparł z wyrzutem model.
   -Ona ma racje Ryota- w końcu podniosłam się z pozycji leżącej i usiadłam- musicie iść spać, ja też zaraz pójdę, Spokojnie,jestem w szpitalu, a na dyżurce jest zawsze ktoś kto w razie potrzeby się mną zajmie-uspokoiłam go. Kiwnął głową po czym usiadł na łóżku i mnie mocno przytulił. Aż wygięłam się do tyłu.
   Ryo i Saya wyszli.Zostałam sama. Odwróciłam się na drugi bok i sięgnęłam ręką do szkolnej torby. Zaczęłam szukać telefonu jednak znalazłam coś innego, jakąś papierową torbę. Wyjęłam ją i otworzyłam. W środku znajdowała się jakaś karteczka i Maibou z paczką Pocky czekoladowych i mlekiem truskawkowym. " Nie mogłem do ciebie jechać, więc przekazałam Kise kartkę ode mnie... Wracaj do zdrowia Sis. A słodycze masz od Murasakibary... gdy usłyszał twoje imię dziwnie się zaniepokoił i kazał to ci dać na poprawę humoru. Masz pozdrowienia od niego i Akashi'ego~ Nijimura. "Uśmiechnęłam się mimowolnie. Będę musiała im podziękować.Wzięłam maibou i zaczęłam jeść. Jak wyjdę to upiekę im coś by mieli, chociaż.. upiekę dla całego pierwszego składu... tylko,ile ich tam jest?! Zajrzałam jeszcze raz do torebeczki i zauważyłam jeszcze jedną karteczkę, mniejszą i złożoną w pół. Była napisana innym pismem i czerwonym długopisem. " Wracaj i przywal Kise, znowu się obija~ A.S." Czyli jednak mnie lubisz Akashi Seijuuro.- pomyślałam z triumfalnym uśmiechem. Jednak to nie zmienia faktu ze coś mnie w tobie niepokoi i raczej nie wyjdzie z tego nic dobrego...