niedziela, 4 września 2016

1. Przyjechałam na urlop

    Samolot powoli wylądował na jednym z lotnisk w Tokio. Wysiadłam z niego niespiesznie i ziewnęłam zakrywając usta ręką. Głupia strefa czasowa- skwitowałam w myślach po czym uprzednio poprawiając plecak na plecach ruszyłam w stronę lotniska, by w końcu po kilkuletniej przerwie spotkać się z kuzynem i tutejszym modelem.Oczywiście ja także byłam modelką, bycie jego kuzynką pomogło mi w tym nieznacznie, ale tylko z genów, resztę zrobiłam sama z małą pomocą przyjaciółki. Jednak moja sława była tylko w Ameryce, tutaj natomiast byłam tylko zwykłą dziewczyną. Przynajmniej mam nadzieje, że taką będę...Westchnęłam ciężko czując jak męczący lot dał się we znaki. Po chwilowej tułaczce po nieznanym mi terenie wreszcie zidentyfikowałam upragniony cel w postaci automatu ze słodyczami. Szybkim krokiem przemierzyłam odległość dzielącą mnie od chwilowego słodkiego szczęścia, by przypomnieć sobie, że nie posiadam tutejszej waluty jaką jest Yen. Z nienawiścią spoglądałam na uwięzione w urządzeniu smakołyki wyobrażając sobie ich smak. Głodna jestem i do tego zostałam zdradzona przez to cholerne urządzenie... czemuż ty, automacie z przekąskami nie przyjmujesz dolarów- pomyślałam dramatycznie.
-Natsucchi- usłyszałam głos mojego kuzyna, więc uzbierałam szybko łzy, by na niego spojrzeć- Boże... Natsucchi, nie płacz, co się stało?
-Ryjota- gdy usłyszał przekształcenie swojego imienia, aż się zgiął- to cholerstwo w postaci automatu z przekąskami nie przyjmuje dolarów- chlipnęłam dramatycznie i przytuliłam twarz do szyby spoglądając na różnego rodzaju słodycze.
-Ehh... chodź idziemy coś zjeść- rzucił i wziął mój plecak. 

 Szybkim ruchem odkleiłam policzek od urządzenia, przelotnie dałam buziaka Kise i cała w skowronkach poczęłam patatajać ku swemu bagażu. Gdy tylko go odebrałam dołączyłam do blondyna i wyszliśmy z lotniska kierując się do najbliższej restauracji.

* * *

-O boże jak ja dawno nie jadłam orientalnej kuchni- po skończonym sytym posiłku rozłożyłam się za krześle jak jakaś foczka czekając na deser.
-Mówisz jak jakaś stara babcia- zaśmiał się Kise i odłożył pałeczki.
-Ryj Ryota, nie będziesz mi wypominać jak długo mnie nie było. Zresztą- podniosłam się – nie powiedziałeś mi nic o tym gdzie będę chodzić do gimnazjum i w ogóle gdzie będę mieszkać.
-Hmm? Myślałem ze ci mówiłem- zdziwił się
-Taa... nie myśl, nie wychodzi ci.- podsumowałam i odchrząknęłam czekając na informację.
-Jesteś okrutna Natsucchi...
-Wiem, a teraz powiedz w końcu, bo nie wiem, czy mam już się mentalnie przygotowywać na bycie bezdomnym.
-Nic z tych rzeczy Natsucchi, Będziesz chodziła razem ze mną do gimnazjum Teiko, tak samo jak będziesz mieszkała razem ze mną, moją mamą i Yuuki.
-O właśnie, co u Yuuki?- Zainteresowana swoją starszą kuzynką usiadłam porządnie na krześle i wyczekiwałam wiadomości.  

 Yuuki jest 23-letnią siostrą Ryoty, która dorabia sobie jako jego menadżerka. Zawsze dobrze się z nią dogadywałam więc dzieleniom z nią pokoju będzie samą przyjemnością.
-A dobrze, mieszka u nas ze swoim chłopakiem, jednak wyprowadzają się za pół roku.- przez chwilę siedziałam cicho, przetwarzając otrzymane przed chwilą informacje, by zrobić przysłowiowe "Error" i spojrzeć ze strachem na blondyna.
-Wait, wait, wait, wait... jak to mieszka ze swoim chłopakiem... czyli przez te pół roku będę razem z tobą w pokoju?!- Nie wierze, nie będę z młodszym od ciebie chłopakiem w pokoju, no może gdyby to nie był Ryota tylko jakiś inny model to się bym jeszcze zastanowiła, ale nie z nim! A właśnie nie mówiłam, że jestem o rok starsza? Nie? No to mówię, idę do trzeciej, a on do drugiej.
-No niestety, będę spał na materacu po drugiej stronie i mam odstąpić ci pół garderoby, gdzie ja upchnę te wszystkie rzeczy?- zaczął dramatyzować. Kelnerka podała nam w końcu nasze desery. Ja zamówiłam miętowy deser lodowy, a Kise tiramisu.
-Kosz się poleca- podpowiedziałam mu wrednie i zabrałam się za pałaszowanie moich kochanych lodów miętowych- Mmm! Pyszneee!
-Nie wyrzucę swoich rzeczy do kosza, przecież ja w nich chodzę- oburzył się.
-Eee tam, w połowie nie chodzisz. Pomogę ci dzisiaj i zobaczymy co możemy wynieść do piwnicy a co zostawić. Ja tak robię co pół roku i w ten sposób mam tyle ciuchów ile potrzebuje.- skwitowałam między kęsami.
-To dlatego masz taki mały bagaż- zauważył, za ja trzepnęłam go w łeb.
-Zajadaj to ciasto, bo ci je zjem. Aha i przypominam ci, że na to idzie z twojej kieszeni, nie mam yenów.
-Haaa?!

* * *

-Boże Ryotaa.... przesmradzasz się jak gówno w przeręblu...
-Gówno w przeręblu?- powtórzył zdezorientowany. Podniosłam jedną brew do góry.
-Chyba, że wolisz określenie " jak smród po gaciach", ale mniejsza o to- wstałam z jego łózka i stanęłam w drzwiach garderoby- większym problemem są twoje głupie ciuchy!

Tak, o garderobę jest ta cała niby awantura. Cała reszta została załatwiona. Przywitałam się z ciocią i pogadałam z nią chwilę. Przyszła Yuuki, poznałam Ishide-kun i przyznam nieskromnie, że blondynka ma gust. Wysoki, dobrze zbudowany, o dwa lata od niej starszy, czarnowłosy o brązowych oczach. Cholerne z niego ciacho, ale nie mówiłam tego na głos, by mnie nie wziął za jakąś niewyżytą piętnastkę. Tego bym nie chciała. Powiedziałam to blondynce, gdy poszedł do toalety i ta zgodziła się ze mną w stu procentach.  
Ale wracając do tematu to nasz, czyli mój i Ryjoty problem nie umiejscowił się w wielkości garderoby, która swoją drogą była naprawdę duża, a w ilości ubrań mojego kuzyna. Nawet ja tyle nie mam. A starczają na dwa tygodnie zupełnie różnych zestawów ubrań. Czyli na 14 dni w których żaden ciuch się nie powtarza. A tu widzę około na miesiąc.
-Na ile?- spytałam lekko już zdenerwowana cała tą sytuacją.
-Na miesiąc- i dupa... zgadłam. A nie chciałam. Pff... zawsze wiedziałam, że Ryota to taka chłopięca pizdolina, ale dopiero teraz jestem skora w to uwierzyć. Ja jestem już bardziej męska niż on... oczywiście nie z ciała. Ciało to ona ma no ok... nawet bardzo, ale moja reputacja kochanej kuzyneczki nie pozwala mi na żadne gwałty w rodzinie, więc nic nie robię. Chyba, że powiem, że to samogwałt... ale jeszcze nie jestem pewna, czy ktoś w to uwierzy... Tylko jak go skłonić do milczenia.
-Natsucchi, o czym ty tak myślisz ?
-O tym jak zatkać ci gębę pod czas gdy ja... znaczyy... o tym co zrobić z twoimi ciuchami- uśmiechnęłam się głupio chcąc zamaskować własną głupote. Cholera, prawie bym się wygadała.
-Aaaha... okej, too wymyśliłaś coś? -zniecierpliwiony zaczął się lekko gibać na piętach w przód i w tył. Westchnęłam i tupiąc cicho nogą nadęłam policzki.
-Zmniejszymy to do dwóch tygodni w wyrzucimy wszystkie za małe rzeczy. Nosisz L prawda?- kiwnął głową- tak myślałam, zacznij od prawej ja od lewej, a na koniec buty. 

Praca nad tym zleciała nam do wieczora. Umyta już i przebrana w białą piżamkę w emotki usiadłam na łóżku susząc ręcznikiem mokre włosy. Generalnie to moja piżama to długa koszulka i majtki, ale to szczegół. Do pokoju wszedł blondyn z dwoma kubkami parującej herbaty. Na ten widok dostałam kociej mordy i podbiegłam do niego odbierając swój napój.
-Gdy nie masz związanych włosów to wyglądasz inaczej-stwierdził model i usiadł na krześle
-To znaczy? - zajęłam miejsce na biurku by móc spojrzeć na niego z góry i w razie głupiej odpowiedzi trzepnąć w łeb.
-No tak... inaczej. Dzisiaj miałaś cały dzień włosy związane w koka i tylko kilka kosmyków ci z niego wypadło sięgając łopatek, a teraz masz rozpuszczone włosy, sięgają prawie ud i są tak trochę dziwnie ścięte.
-Hmm? Menadżer kazał mi je tak ściąć. Uznał, że wygląda to ładnie i młodzieżowo.- złapałam za rude wręcz pomarańczowe kosmyki włosów. Kise miał rację. To ścięcie było trochę dziwne, ale już się przyzwyczaiłam. Miałam cieniowane włosy do ramion a później proste długie sięgające trochę poniżej pośladków. W Ameryce taka fryzura u dziewczyn była hitem, jednak widać, że tutaj mają trochę inne stereotypy.
-Ale i tak uważam, że ładnie wyglądasz Natsucchi- uśmiechnął sie, a ja spaliłam buraka odwracając głowę.
-Dzi... dziękuje Ryota.
-Oj nie ma za co, a teraz chodź, pooglądamy jakiś film.- zmienił temat i ruszył w stronę telewizora . Kochany jest noo...
-Jaki film?- spytał nachylając się nad sporą kolekcją płyt dvd. Zeskoczyłam zgrabnie z biurka i pognałam w jego stronę uprzednio potykając się o skrawek dywanu i klnąc na blondyna.

-Horror, chce usłyszeć, czy piszczysz jak baba!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz